- autor: el_toro20, 2009-05-11 08:36
-
"Po meczu z....."
Felieton podsumowujący sobotni mecz z Bronowianką...
Zespół Raby wyszedł na mecz skoncentrowany oraz z pomysłem na grę.
Pierwsze minuty to badanie sił mocnego przeciwnika. Raba podeszła do gry z respektem ale widać było, że nie bała się zespołu, który otwarcie mówi o awansie.
Pierwsza połowa minęła pod dyktando zawodników dobczyckiej Raby.
Bronowianka w pierwszych 45 minutach stworzyła sobie tylko dwie sytuacje pod bramką Rumana. Raba od pierwszych minut nacierała bramkę rywala. W 16 minucie przed szansą zdobycia gola dla Raby, stanął Adamczyk ale jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę gości. Obrońcy zespołu Bronowianki często byli nękani przez pomocników Raby. W 34 minucie Gorzkowski idealnie dograł do Adamczyka, który tym razem nie pomylił się i w sytuacji sam na sam z bramkarzem z Bronowic umieścił piłkę w bramce rywali. Pierwsza połowa zakończyła się skromnym ale zasłużonym prowadzeniem Raby.
Druga połowa meczu przyniosła więcej emocji; padły w niej aż trzy bramki. W 64 minucie Tomasz Twardosz nie wykorzystał bardzo dobrej sytuacji na zdobycie bramki. Natomiast
w 70 minucie Gorzkowski bardzo ładnie uderzył z rzutu wolnego ale piłka po jego strzale wylądowała na poprzeczce (szkoda, że nie padła bramka – byłoby to ładne uwieńczenie jego dobrego występu). I w końcu nadeszła feralna 78 minuta, w której to zespół gospodarzy stracił pierwszego gola. Cztery minuty później zespół Raby traci kolejnego gola! Tę chwilę dekoncentracji drużyny z Dobczyce ponownie próbował wykorzystać Burliga ale w dogodnej sytuacji spudłował. Nie wykorzystane sytuacje szybko się mszczą – tak mówi stare piłkarskie powiedzenie. Potwierdzenie tego nastąpiło w 92 minucie, w której to Raba sprytnie rozegrała rzut wolny. Piłka została zagrana do bramkarza Raby Rumana, który na ten stały fragment gry pobiegł w pole karne zespołu przeciwnego. Po otrzymaniu piłki „Ciepły” wykazał się nietuzinkowym dryblingiem (do dzisiaj wszyscy zachodzą w głowę jak on to zrobił!!! J ), dograł piłkę do Michała Latonia, który dojrzał jeszcze lepiej ustawionego Budzowskiego, zagrał do niego, a ten nie zastanawiając się huknął jak z armaty i ZDOBYŁ WYRÓWNUJĄCEGO GOLA!! Cóż to były za emocje!!
Z przebiegu całego meczu, Raba nie zasłużyła na pewno aby ten mecz przegrać. Tym bardziej cieszy ostateczny wynik spotkania. Szkoda tylko, że grając tak dobry mecz zawodnikom w żółtych koszulkach, przytrafiło się chwilowe rozkojarzenie, które kosztowało utratę dwóch bramek.
autor-w.w.e