Po meczu z Zieleńczanką...
na zdjęciu Dawid Wyroba(kapitan zespołu)
Mecz z Zieleńcznką to mecz z kategorii gry o 6 punktów.
Już w pierwszych minutach spotkania, zawodnik Raby B. Rozwadowski oddał strzał, który mógł zakończyć się powodzeniem akcji.
Na początku meczu, nerwową atmosferę w szeregi formacji defensywnej wprowadził bramkarz Raby, który wybijając piłkę spod własnej bramki, trafił napastnika zespołu gospodarzy. To niefortunne wybicie mogło zakończyć się utratą bramki. Z perspektywy całego meczu, była to na szczęście jedyna nieodpowiedzialna decyzja zawodnika nr 1 Raby.
W 22 minucie dla przyjezdnych pojawiła się szansa na objęcie prowadzenia – rzut wolny wykonywany przez Budzowskiego – niestety zabrakło finalizacji przez zawodników w polu karnym. Trzy minuty później, Raba po akcji zapoczątkowanej przez Gorzkowskiego i odegraniu piłki przez Twardosza do Rapacza miała kolejną szansę na objęcie prowadzenia
(w tej idealnej sytuacji, Rapacz był na polu walki sam na sam z bramkarzem gospodarzy).
30 minuta spotkania przyniosła silną kontrę Zieleńczanki – mocne uderzenie zawodnika gospodarzy na szczęście dla Raby spotkało się z dobrą interwencją ze strony Michała Rumana.
Pod koniec pierwszej połowy w defensywie Raby przydarzyło się kilka tzw. błędów własnych, m.in. wyprowadzenia piłki spod własnego pola karnego, brak precyzji w wyprowadzaniu szybkiego ataku, w którym bardzo ważne jest pierwsze, dokładne podanie.
Druga połowa spotkania zaczęła się dość optymistycznie dla zespołu Raby. Drużynie z Dobczyce udało się wyprowadzić kilka akcji ofensywnych. Natomiast zespół gospodarzy stwarzał zagrożenie jedynie po stałych fragmentach gry.
Ładna sytuacja pojawiła się około 70 minuty, Tomasz Twardosz uderzył bardzo mocno
w światło bramki – niestety piłka trafiła wprost w ręce bramkarza Zieleńczanki.
Kilka minut później po zagraniu głową „Gorzkiego” do „Twardego” – ten sam na sam wszedł i został powstrzymany faulem. Sędzia wskazał na 11 metr.
Do karnego podszedł kapitan zespołu Raby, tzw. „Stasiek”. Wziął odpowiedzialność na swoje barki i zachowując stoicki spokój zmylił bramkarza, umieszczając piłkę w bramce.
Po stracie gola drużyna Zieleńczanki ruszyła do frontalnych ataków. Mimo, iż gospodarze próbowali odrobić stratę, zespół Raby, nie tylko umiejętnie oddalał ataki ale potrafił zainicjować jeszcze szereg akcji ofensywnych, które mogły podwyższyć wynik.
Po ostatnim gwizdku sędziego, ze strony zespołu „zielono-białych” pojawiły się pretensje
o stronniczość i wypatrzenie wyniku, które znalazły odzwierciedlenie w protokole, w formie zażalenia o pracę sędziów w tym meczu. Natomiast całe spotkanie zakończyło się niestety niemiłym akcentem. Bramkarz gospodarzy zaatakował w przejściu do szatni trenera gości – Oj! Nieładnie Panie Krzysztofie!
Trzeba przyznać, że cały zespół Raby wkładając w spotkanie pełne zaangażowanie i chęć zwycięstwa, zasłużył na pełne uznanie.
Na wyróżnienie zasługuje osoba kapitana Raby, który jest dla trenera tzw. „upchaj dziurą” – gdzie trzeba, tam gra. Choć nie przez wszystkich osoba ta jest doceniana – często wręcz negowana przez osoby postronne – to dla zespołu jest wciąż mocnym punktem.
Dawid Wyroba rozpoczął mecz w środkowej strefie boiska, gdzie starał się kierować grą. Następnie po opuszczeniu murawy przez Grudnia, dobrze spisywał się w roli środkowego obrońcy.
To był dla Raby kolejny udany weekend!
autor-w.w.e